Bez motywacji
13:33
Świat, w którym żyjemy jest pełen sprzeczności w treści wysyłanych nam przez media komunikatów. Wystarczy zajrzeć do typowego magazynu dla kobiet. Co tam znajdziemy?
Nie mam figury modelki, lubię pizzę i waham się między stanami o borze liściasty, nie umiem na siebie patrzeć, jestem obrzydliwie gruba a aww yeah popatrzcie na mnie, jestem idealna. Taka już jestem... Jestem?
Prawda jest taka, że chciałabym zrzucić kilka kilogramów. Zaczynałam miliony razy - zmiana diety, zestawy ćwiczeń, trener personalny, członkostwo na siłowni, ale nic nie dało rady mojej największej bolączce - absolutnemu brakowi motywacji.
Nie wiem, czy to jest normalne, czy nie, ale niesamowicie źle się z tym czuję, głównie dlatego, że nie mogę się ubierać tak, jak bym chciała. Nie jestem w stanie przenieść pomysłu z mojej głowy do rzeczywistości, bo wciąż wytykam sobie mankamenty - a jednak, motywacji wciąż brak.
Jeśli macie sprawdzone sposoby na zmotywowanie siebie do ćwiczeń, dajcie znać! Spróbuję wszystkiego!
To tylko przykłady, ale przy dłuższym wkładaniu sobie takich treści w głowę można się nabawić lekkiej schizofrenii.- Jak schudnąć 10kg w miesiąc bez zbędnego wysiłku!
- Poczuj się dobrze we własnym ciele!
- Jak się ubierać, żeby ukryć nadprogramowe kilogramy.
- Nie przejmować się opinią innych, czy to możliwe?
Nie mam figury modelki, lubię pizzę i waham się między stanami o borze liściasty, nie umiem na siebie patrzeć, jestem obrzydliwie gruba a aww yeah popatrzcie na mnie, jestem idealna. Taka już jestem... Jestem?
Prawda jest taka, że chciałabym zrzucić kilka kilogramów. Zaczynałam miliony razy - zmiana diety, zestawy ćwiczeń, trener personalny, członkostwo na siłowni, ale nic nie dało rady mojej największej bolączce - absolutnemu brakowi motywacji.
Nie wiem, czy to jest normalne, czy nie, ale niesamowicie źle się z tym czuję, głównie dlatego, że nie mogę się ubierać tak, jak bym chciała. Nie jestem w stanie przenieść pomysłu z mojej głowy do rzeczywistości, bo wciąż wytykam sobie mankamenty - a jednak, motywacji wciąż brak.
Jeśli macie sprawdzone sposoby na zmotywowanie siebie do ćwiczeń, dajcie znać! Spróbuję wszystkiego!
![]() |
Znalezione na tumblr |
1 komentarze
Hej! Poprawienie siebie, wcale nie wymaga hektolitrów potu, a zaczyna się w kuchni, co wcale nie znaczy, że wymaga jedzenia samej sałaty z wodą, wręcz przeciwnie, wymaga właśnie JEDZENIA. Nie mam tu na myśli nudnych diet, ale takich, które bardzo rozwijają własną inwencję i chęć poznawania nowych rzeczy, rozwinięcia kreatywności przy garach. Dla mnie to właśnie ona jest najlepszą motywacją. Z czym to się je? Jak połączyć składniki, żeby było nie tylko dietetycznie, ale z korzyścią dla Twoich kubków smakowych? O, tego jeszcze nie próbowałam, a brzmi ciekawie! Każdy lubi pizzę, więc dlaczego jej nie jeść? Wystarczy zrobić ją samemu, a spód zrobić, dajmy na to z kaszy jaglanej. Tak się właśnie bawiąc poznałam wiele nowych rzeczy, które robiły furrorę nie tylko wśród wszystkich "pro fit", ale i tych potrafiących zjeść snicersa, zagryźć kebabem i zapić piwem. Grunt, to znaleźć sposób. Ja mam za sobą zarówno głodówkowanie i hektolitry potu, ale ani jedno, ani drugie nie działa tak, jak powinno. Głodówkowanie powoduje frustrację - wytrzymasz na nim góra tydzień, po czym najesz się jak szalona, bo "od jutra zacznę znowu", ale przyjdą wyrzuty sumienia, a z nim kolejny brak motywacji - bo przecież wymiękłam, nie nadaję się do tego. Błędne koło zatacza kolejny krąg. Pot? Owszem, wysiłek jest bardzo pożądany - masz lepsze krążenie, organizm jest dotleniony, skóra oddycha i poprawia się cera. Znajdź taki, który nie będzie przymusem, a przyjemnością, wskocz w rolki, a w słuchawkach odpal ulubioną muzykę czy audiobooka i nawet nie zauważysz, kiedy zleciała ci godzina, ale zauważą to twoje uda, które w przypadku jazdy na rolkach pracują najintensywniej. Długotrwałe katowanie się nic nie da, można sobie tylko zaszkodzić - mięśnie są jak akumulatory, potrzebują ładowarki. Pamiętaj, że ciągłe zmęczenie prowadzi do wytwarzania kwasu mlekowego, co nie tylko spowalnia cały metabolizm, ale wycieńczona po morderczym wyciskaniu z siebie soków znowu możesz odczuć brak motywacji. Kolejną rzeczą, która na mnie działa, jest wypatrzenie sobie rzeczy, w którą bardzo chciałabym się ubrać, a jeszcze nie do końca mogę. Kupuję ją i w miarę upływu czasu, przymierzam. Wydałam kasę na ładną rzecz - nie mogę przecież nigdy jej na siebie nie założyć, jest taka ładna! Gdy widzę, że powoli zbliżam się do upragnionego momentu, jestem gotowa do działania i chce mi się bardziej - jeszcze tylko trochę. Punkt kolejny - masz dryg do pisania, dlaczego tego nie wykorzystać przy twojej własnej motywacji? Są tysiące blogów, na których laski opisują każdy dzień zmagania z własnym ciałem, wstawiają zdjęcia, to, czego się nauczyły. Tam pojawiają się komentarze i tworzy się coś w rodzaju grupy wsparcia, która na pewno też dopinguje. Tego nie próbowałam, ale jestem w stanie stwierdzić w ciemno, że działa. Do dzieła! ;)
OdpowiedzUsuń